- Spoko. Przynajmniej nie będę sam.- odparłem szybko, po czym rzuciłem
torbę na łóżko. Sam też skoczyłem na łoże i westchnąłem głośno.
- Aaaaaach... Bożeee...
- Co tak wzdychasz?- spytała, patrząc na mnie dziwnie. Jej oczy zdawały
się mówić- idiota. Przeniosłem spojrzenie na twarz dziewczyny. Po chwili
odpowiedziałem krótko:
- Nic. Lubię sobie wzdychać...- usłyszałem trzepot i donośny skrzek. O,
proszę proszę. Szlachta raczyła się zjawić. Wstałem z wielkim mozołem z
łóżka o podszedłem do drzwi. Deyova siedział na ich czubku. Wystawiłem
rękę na znak, by zleciał i jastrząb posłusznie wykonał polecenie.
- Ukrywasz coś.- rzekła i siadła na brzegu łóżka. Nie była zbytnio zachwycona moim towarzystwem.
- Nieee...- odparłem i postawiłem Deyovę na jego stojaku. Przeczesałem ręką włosy o powiedziałem:
- A co taka ciekawska?- było to może zbyt nie taktowne... Ale cóż. Nie
jestem gentelmanem- Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że jestem wykończony.
Ty rób co chcesz, zabij kucharza czy coś, ale bądź cicho. Spać mi się
chce...- powiedziałem i położyłem się ponownie na łóżku, lecz nie miałem
zamiaru zasnąć. Chciałem zobaczyć, co zrobi.
-...
< Liza? Nie przypadłem ci chyba do gustu ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz