poniedziałek, 24 listopada 2014

Od Adiana,CD Melanie

Chyba udało mi się ją nieźle wkurzyć. Melanie westchnęła.
- jesteś okropny.
- i tak mnie kochasz.
Córka miłości spojrzała wymownie w niebo, jak by chciała powiedzieć " Na Afrodytę, jakiż to ja straszliwy grzech popełniłam, iż zesłaliście mi tego tu idiotę?!" Zachichotałem.
- widzę, że zrobiło ci się lepiej.- oświadczyła chłodno.
- co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
- mówiłam ci już, że jesteś idiotą?
- żeby to raz.
W odpowiedzi usłyszałem ponowne westchnienie. Nagle Melanie mnie puściła a ja zachwiałem się.
- hej, Aduś, co cię nie zabije to cię wzmocni!
- jak tylko mi przejdzie, osobiście eskortuję cię do podziemia- mruknąłem. Moje utrapienie zrobiło minę w stylu "co ty nie powiesz" po czym z miną męczennika ponownie mnie podparła.
- już się boję Aduś.
- Aduś?
- a co, wolisz Adunio, albo Adianek.
- spier*dalaj.
- oj, Aduś, bo jeszcze mi tu zemdlejesz....
- śmiej się, śmiej ale to ja będę śmiał się ostatni- mruknąłem z iście szatańską minął.
- zaczynam się ciebie bać...
- oj, i powinnaś. Szczerze mówiąc powinnaś trzymać się ode mnie z daleka.
- daleko, daleko, czy zadowala to pana?
- nie bardzo, powinniśmy już wracać.
- czemu?
Wyszczerzyłem zęby.
- bo jako grupowy trzynastki muszę "świecić przykładem".
- ty "świecący przykładem". Jeśli ty kiedykolwiek dasz komukolwiek przykład to będzie to zwiastować apokalipsę. Jak to się stało, że jesteś grupowym?
- jestem jedynym mieszkańcem trzynastki, tym samym mam wszelkie prawa grupowego.
- oj, Aduś, jesteś wariatem
- wolę określenie "człowiek kreatywny".

<Melanie?>

wtorek, 18 listopada 2014

Od Melanie cd Adiana


Cicho westchnęłam i przeczesałam włosy ręką. Spojrzałam na zwierzę, stało przestraszone, jakby wiedziało co się święci. -Jesteś pewien, że noe zrobisz tak 2 raz?
-Tak jestem pewien..-Wycedził, po czym spuściła głowę w dół, jego oddech powoli się uspokajał. Było mi dziwnie stać i patrzeć jak cierpi. -Może jednak jest jakiś sposób, aby Ci pomóc..albo w miarę możliwości, ograniczyć ból... -Widać było, że "pan nieziemsko przystojny" zdenerwował się. Dla mnie było to na rękę, więc delikatnie uśmoechnęłam się, lecz coś mówiło, aby zaprzestać. Uśmiech powoli znikł, podeszłam do niego i położyłam rękę mu na ramieniu. -Może chodź się przejść, lepiej Ci się zrobi. -Chłopak chwiejnym krokiem ruszył przed siebie. Kawałek drogi szłam za nim w milczeniu, lecz ciszę przerwał, nie kto inny, niż Adian.
-Chodź tu-Zdziwiona podeszłam do niego, a ten wziął mnie pod ramię.Cicho się zaśmiał.
-C-co ty do jasnej cho...-Zakrył mi usta ręką. Zamilkłam ponownie.
-Ciężko mi iść -Nadęłam policzki. Ciężko iść? Był raczej zadowolony z tego co robi. Zdjelłam jego dłoń.
-Uhm. TAK BARDZO-Zaśmiał się. Ponownie chciał mnie wkurzyć.
<Adian?>

Od Adiana CD Melanie

Jęknąłem cicho.
- Co mi się stało?- spytałem oszołomiony.
- Ty de*bilu, zemdlałeś, albo miałeś jakiś atak... Nie wiem - wycedziła Melanie. Czy ona płacze?
- Hej nie płacz, tak w ogóle to dzięki że pobiegłaś po Perciego. Gdy by nie ty leżał bym tu Hades wie ile...
Delikatnie się uśmiechnęła.
- Ale więcej tego nie rób.
- słuchaj, to że czasem mam takie hmmm, można to nazwać odloty... No to że czasem coś takiego mi się przytrafia nie znaczy że masz traktować mnie jak niepoczytalne dziecko. Owszem, jestem niepoczetalny, ale to nie znaczy że jestem dzieckiem!
Dziewczyna ciężko westchnęła.
- Niech ci będzie, ale nie rób tego więcej.
Uniosłem ręce w obronnym geścieq
- Dobrze, Dobrze tylko się już nie gniewaj.
- No nie wiem, nie wiem. Ale o co chodziło Perciemu z tą twoją chorobą?
Starałem się wymusić uśmiech,jednak zamiast tego wyszedł mi bolesny grymas.
- Chejron i Percy te moje odloty nazywają chorobą.
- A trochę konkretniej...
- No bo połączenia z duchami działają podobnie do telefonu. Kiedy ja wzywam ducha ten musi się pojawić,chyba że miał rozkaz by się ze mną nie widywać. Natomiast Kiedy duch chce się ze mną porozumieć mam dwa wyjścia. Albo go olewam albo "odbieram" połączenie. Im potężniejszy duch, tym bardziej boli gdy mnie wzywa. Rozumiesz?
Córka miłości pokiwała głową.
-A z tymi omdleniami i bólem nie da się nic zrobić?
Pokiwałem przecząco głową.
-Gdy by to było takie proste...
- Czyli mam mieć cię na oku?
- Co, aż tak jestem przystojny?
- Widzę że sarkazm wciąż sie ciebie trzyma.
Uśmiechnąłem się slabo.
- Trzeba czegoś więcej by Adian Nathaniel Fallen pozbył się sarkazmu.
-Eh, po co ja marnuję z tobą czas?
- Bo jestem nie ziemsko przystojny i nie umiesz mi odmówić.
Dziewczyna teatralne westchnęła.
- Panie super przystojny, dasz radę wstać samemu?
- Tak- spróbowałem wstać co zakończyło się ponownym upadkiem- yyyy nie.
Wzięła mnie pod ramię i pomogła mi się podnieść, po czym powoli szliśmy, a raczej ona mnie wlokła w stronę koni. Wpadłem się na szyii Demensy.
- Dzięki.
- Nie ma za co, ale lojalnie uprzedzam, że jeśli zrobisz coś takiego jeszcze raz to osobiście wyśle cię do ojca.
- Ostrzeżenie przyjęte.

<Melanie? Niczego nie obiecuję >

sobota, 8 listopada 2014

Od Melanie CD Adiana


-Adian-Patrzyłam na niego prerażona.-Adian! Boże...-Ujęłam jego dłoń w swoje dłonie. Serce biło mi jak oszalałe. -Poczekaj tu..-Szybko zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do obozu. -Na pomoc! -Darłam się ile wlezie, lecz na próżno, podbiegłam do domku Percy'ego, on powinien być. Zapukałam do drzsi, zanim ten je zdążył całkowicie otworzyć ja pociągnęłam go za sobą za kołnierz.
-Melanie..Co się do jasnej chole*ry dzieje?
-Adian! -Próbowałam powiedzieć więcej, lecz byłam zszokowana tą sytuacją.
-Poczekaj-Zatrzymał mnie i położył mi ręce na moje barki.-Weś głęboki wdech i spójrz na mnie.-Poatąpiłam zgodnie z jego inatrukcją. -A teraz powoedz co się dzieje..-Przytaknęłam.
-Coś się stało z Adianem...Zemdlał najprawdopodobniej..-W moich oczach nagromadziły się łzy.
-Chole*ra -Zaklął pod nosem. -Gdzie on jest?
-Tędy -Pobiegłam przed siebie, po paru minutach drogo, dobiegliśmy. -To tu.-Kucnęłam obok poszkodowaneho chłopaka i ponownie Ujęłam jego dłonie. -Boże....Co mu?-Spojrzałam na Percy'ego, który sprawdzał puls.westchnął z ulgą.
-Całe szczęście to nic poważnego..To tylko jego choroba..Nie musisz się martwić, niedługo się obudzi. -Patrzyłam na mieho zapłakana. Percy stanął nad nim i zaczął delikatnie poklepywać mu policzek, nareszcie się wybudzał. Odetchnęłam.
-Ty durniu! Wiesz jak się bałam! -Ściskałam mocniej jego dłoń.
<Adian xd nie rób więcej stracha >

niedziela, 2 listopada 2014

Od Meian CD Seevay

Osobnikiem, który wyłożył się o moje nogi okazał się być dość przystojny chłopak, który ścigał jastrzębia? Resztkami silnej woli powstrzymałam chęć wybuchnięcia śmiechem, ale i tak mimowolnie zachichotałam. Biedny chłopaczyna, całą twarz miał w piasku.
- Nosz... Nie widzisz, że ten piep***** jastrząb mi uciekł?!- fuknął, a na mojej twarzy pojawił się tajemniczy uśmieszek. Chłopak nie wyglądał na dręczyciela zwierząt, chyba jego ptak lubił robić mu na złość.
- Nie. Nie widzę - rzekłam, już nie powstrzymując śmiechu. Zakryłam ręką usta, licząc, że w końcu przestanę się śmiać. Chłopak odszedł, wciąż goniąc jastrzębia. Wirował w powietrzu, umykał, uciekał od właściciela, co wyglądało dość dziwacznie. Rozsiadłam się wygodniej pod drzewem, oglądając spektakl. W końcu oddalili się na tyle, że widziałam tylko ich kontury. Wróciłam do gry, nucąc pod nosem wesołą piosnkę o jastrzębiu i jego właścicielu. Po jakimś czasie zgłodniałam i skierowałam się do stołówki, gdzie zauważyłam wspomnianego chłopaka, już bez zwierzęcia. Pomachałam do niego i usiałam przy pierwszym, lepszym stoliku.

Od Elizabeth CD Seevay'a

Popatrzyłam na chłopaka i zastanowiłam się w duchu, czy nie jest on podobny do mnie.
Chyba nie...choć. Popatrzyłam na swój ubiór, a na jego. Na mój brak tatuaży i kolczyków, a na jego.
Po chwili zza szafy wyskoczył Black. Podszedł do mnie, powycierał się w glany i spojrzał na Seevay'a. Powiedziałam szepte:
-Mistrzu, to nasz nowy lokator.
Kot znacznie głośniej zamiauczał, na co obrócił się Seevay. Zapytał:
-Eee, co to jest?
-Black...

<Drogi bracie, raczysz odpowiedzieć?>

Od Adiana CD Melanie

Westchnąłem.
- hmm, ja tam zawsze uważałem, że jesteś kosmitą. -sprubowałem rozładować napięcie. Udało się. Na jej ustach zakwitl cień uśmiechu.
-tak Adian, jestem kosmitą.
- niech no zgadnę, jesteś z Marsa?
- nie, kur*de z Jowisza! Z Ziemi idioto, z Ziemi! -stuknęła mnie w czoło.
- wiesz, że to co teraz zrobiłaś podlega pod przemoc na ulicy? -zapytałem z zawadiackim uśmiechem, na co dziewczyna wywróciła oczami.
- nawet nie wiesz jakie miałeś szczęście. -powiedziała.
- dlaczego? -spytałem zdziwiony. Zrobiłem minę a'la Król Julia dowiadujący się, ze chmury nie są z waty cukrowej. Dziewczyna zachichotała.
- no bo znałeś swojego śmiertelnego rodzica.
- wiesz co, chyba wolał bym nie znać ani Laury ani Seta ani Ethana. -mruknąłem z goryczą.
- coż, nie doceniasz rzeczy które masz, dopóki ich nie stracisz.
W tym mopmęcie zakrztusiłem się dymem z jej papierosa.. Zacząłem kaszleć.
- kur*wa, zabierz tę fajkę! - wiedząc, że Melanie będzie miała moje zdanie w poważaniu wyrwałem jej fajkę i zadeptałem ją.
- co ty do jasnej chole*ry robisz?!
- staram się nie wykaszleć ducha. Nie widać?- wykrztusiłem między atakami kaszlu.
- aż tak nie tolerujesz dumu papierosowego?
- masz coś do tego? -uniosłem prowokacyjnie jedną brew. Wtem zaczęło się dziać coś dziwnego. Straciłem czucie w nogach i z głuchym łoskotem osunąłem się na ziemię. Przerażona Melanie podbiegła i zaczęła coś do mnie mówić. Nie wiem co się stało, tak jak by straciłem słuch. Jej twarz to zyskiwała, to traciła ostrość. W końcu gdy myślałem ,że zemdleję z bulu, młdłości ustały a ja odetchnąłem z ulgą. Albo przez Melanie zaczynam mieć majaki i to jest pierwszy syndrom mojej choroby psychicznej, albo to kolejny duch. W sumie nie wiem co gorsze, wściekły duch czy Melanie. Po namyśle wybieram ducha.

<Melanie?>